poniedziałek, 14 lipca 2014

Portret Eweliny. Z krainy czarów.

Widziałam, że napiszę dziś posta, planowałam pokazać pewną sesję, ale w trakcie przekopywania się przez kolejne foldery znalazłam jedno z moich ulubionych zdjęć. Prosty portret dziewczyny stojącej wśród sterczących z tła białych kwiatów. Zdjęcie zrobiłam wczesną wiosną. Było słonecznie, ale zimno. Trafiłam na wytrwałą modelkę, która dzielnie spełniała moje prośby. Spotkałyśmy się m.in. by zrobić to ujęcie, a niewiele mam takich w swoim dorobku "artystycznym", z góry założonych, dokładnie zaplanowanych. 

Zdjęć z sesji jest oczywiście dużo więcej. Są utrzymane w zielono-różowej dominancie, z niskim kontrastem. Przeglądając je doszłam do wniosku, że wcale nie o to mi chodziło. Dziś, patrząc na ten portret w wersji surowej zrozumiałam, że niepotrzebnie zamaskowałam największe jego zalety. Zrobiłam postprodukcję jeszcze raz i oto, co uzyskałam: taką Ewelinę, jaką widziałam tego chłodnego poranka. Trochę zmarzniętą, mimo padających na twarz słonecznych promieni, zatopioną w kwiatach, mimo że jej nie dotykają. Jakoś tak baśniowo mi wyszło. Teraz lubię to zdjęcie jeszcze bardziej.